piątek, 13 stycznia 2012

Day 5...

Chwała wiadomo komu że to już weekend. Choć z drugiej strony co ja będę robić przez cały dzień;/?? Muszę sobie znaleźć zajęcie, bo przesiadywanie na sofie i oglądanie seriali, choćby nie wiem jak było wspaniałe i cudowne i relaksujące, nie sprawi że mój tyłek stanie się dwa rozmiary mniejszy (kromka chleba grubo posmarowana Nutellą też nie ale mam dziś depresje więc czuję się usprawiedliwiona;)). Bo chociaż kocham Iana Somerhaldera i Davida Boreanza ( mogłabym zostać matką ich dzieci, jestem przecież świetnym materiałem:D) to niestety trzeba ruszyć tyłek i coś ze sobą zrobić zamiast kisić się w domu. Na moje nieszczęście ( albo i szczęście :D) pogoda była dziś totalnie niesprzyjająca jakiemukolwiek wysiłkowi fizycznemu (ktokolwiek był lub jest na Wyspach wie jak to jest; dziś zamiast deszczu był przymrozek, mimo że mniejszy niż w Polsce to miałam ochotę nigdzie nie wychodzić;/)

Ogólnie dzień był rasowo nieudany i dziwnie przygnębiający;/ Nawet nasz pies który jest niesamowitym słodziakiem, i dodam że niesamowicie optymistycznym zwierzakiem, miał depresje. Leżał na podłodze i tak smutno na mnie patrzył. Dzień pod znakiem lenistwa i prokrastynacji ( tak, jest takie słowo), dlatego bardzo mało udało mi się dziś uczynić. HM miała dziś ważny wykład na uniwersytecie więc nastąpiła mała zmiana planów. Młody po szkole do kolegi (więc nie musiałam go odbierać), za to Młoda lekcja baletu późno wieczorem. I właśnie tu wkraczam ja. Odebrać ze szkoły (godzinę później bo ma próbę sztuki), zabrać na obiad, odprowadzić na balet, poczekać na nią a potem do domu. Dobrze że HT po nas przyjechał bo przez siedzenie w zimnym holu nie miałam najmniejszej ochoty pomykać na mrozie z dzieciakiem do domu. Więc z myślą o tym ze wychodzę do ludzi pół dnia zajęło mi zrobienie z siebie bóstwa (kto mnie zna ten wie jak długo zajmuje mi dobranie odpowiedniego stroju i pasującego makijażu- to choroba wiem:D ale trzeba pomagać Matce Naturze;)). Niestety przez ten ponury dzień ( tak zwalam na dzień; depresja, wolno mi) nie zrobiłam zdjęć mojego wypaśnego makijażu ( teraz jest już za ciemno i z lampą wychodzą dziwnie), nie przetestowałam paczki z The Body Shop-u (;/) za to mam zdjęcia, chociaż tyle:) Jedyne co udało mi się zrobić to przygotować pyszny (i niesamowicie kaloryczny) lunch, oraz pogrzebać na necie w celu znalezienia jakiś grup wsparcia czyt. grup Au Pairek lub jakiś spotkań gdzie poznam fajnych ludzi, którzy pomogą mi z moją "depresją":D Parę grup znalazłam, podążymy tym szlakiem w przyszłym tygodniu.

Na dodatek miałam dziś wyjątkowo intensywną rozmowę na gg z moim brathersem, w której to zostałam  obwiniona o całe zło tego świata, głód w Afryce, wojnę w Iraku, AIDS i całą masę ogólnie nieprzyjemnych rzeczy. W skrócie jestem wyrodną córka bo nie piszę do domu co 5 minut. Heloooooł kiedy ostatnio sprawdzałam to Internet działał w obie strony, telefonie komórkowe też!! Ale ok jestem dziś w wyjątkowo szczodrym nastroju (pomimo mojej depresji) więc niech mu będzie. Czy wszyscy starsi bracia są okropni?? Niech ktoś mi to potwierdzi żeby mi ulżyło że nie tylko moja rodzina jest dysfunkcyjna.

Wiem dziś cały czas narzekam:) Ale to mój blog i mogę psioczyć do woli:D

Dla osłody wrzucam zdjęcie zawartości paczki, którą zamierzam przetestować w najbliższym czasie:)

TTFN



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...