sobota, 23 lutego 2013

SPOT #4 gdzie bywam, jak tu nie bywam...

Trochę mnie tu nie było ale już wracam:) Odpowiedzi od was się co prawda nie doczekałam ale chyba muszę z tym żyć:P

O czegoś trzeba zacząć... wiec zacznijmy od tego co to się u mnie działo w tym tygodniu:)

Tu znajdziecie SPOT #3

Tak wyglądają moje postanowienia na okres zimowy:

Luty

- zbieram na pudry Ben Nye
- piję 4 szklanki wody codziennie
- piję codziennie kubek pokrzywy, siemienia lnianego i łykam cynk (1x) i CP(2x2)
- ćwiczę 2h dziennie trzy razy w tygodniu
- codziennie wcieram kozieradkę
- raz w tygodniu wcieram mieszankę olejów
używam 1 szampon, 1 odżywkę b/s, d/s, 1 maskę, 1 olej
codziennie smaruje ciało balsamem.





Luty to chyba miesiąc jakiegoś załamania:D

Wody nie piję, pokrzywy/siemienia też nie:) Cynk łykam jak sobie przypomnę, a CP już skończyłam i wiecznie "zapominam" odwiedzić aptekę:)

Siłownię odwiedziłam w tym miesiącu 2 (słownie: dwa) razy!! czyli jednym słowem całe bzy:)

Mieszanki olejów nie wcieram, a minimalizm szamponowo-odżywkowo-maskowy szlag trafił i diabeł się nim bawi;)

Zamiast balsamu to prawie codziennie wcieram maść rozgrzewającą (zaraz nabazgram czemu) więc to się nie liczy:)

Czyli jednym słowem w tym miesiącu postanowienie mi się rypły:) Ale do końca miesiąca jeszcze parę dni, czas ratować honor:P

*****

Z plusów tego miesiąca to prawie codziennie wcierałam kozieradkę i udało mi się trochę powstrzymać wypadanie:) może to być związane też ze zmianą fryzury ale wolę myśleć że to intensywne nakładanie shitu na głowę mi pomogło:D



Dla porównania jak było wcześniej możecie zaglądnąć >>>TU<<<

Kolejny plusik to pudry Ben Nye:) za pośrednictwem Arsenic udało mi się wyczaić drobne próbki pudrów na Allegro:) nie take drobne, bo całe 4 gram:) ale wystarczające:) bo martwiłam się że nie uda mi się dobrać koloru a tu mogę przetestować każdy który chcę:) Więc teraz zamiast 160 zł wydam około 50:) I oto nastała światłość:P

*****

I teraz najradośniejsza nowina:) Rzecz, która sprawiła że luty stał się miesiącem magicznym:) 


Uczę się jeździć na snowboardzie!!:) 


Czyli jak w prędkości świetlnej poupierdalać sobie łapy bez zbytniego wysiłku:P

Tzn uczy mnie mój "teżet":P

Cudowna sprawa:) Trochę śniegu, panel pod nogi i jazda:D Serce pompuje adrenalinę, wiatr we włosach, nagle zaspa, jeb i ząbki wszędzie, tylko nie w buzi...:P

Ok, już piszę serio:D 

Zaliczyłam mnóstwo orłów na oblodzonym śniegu ale z dumą mogę napisać że umie się już poruszać ruchem (poruszać ruchem:D) zygzakowato-choinkowym, czyli po mojemu na jodełkę:P W slangu snowboardowym "pługiem", czyli zamiast zjeżdżać jak człowiek, oram stok i utrudniam jazdę narciarzom. Notabene oni wyglądają jakby im ktoś kijek albo co najmniej nartę wsadził w to miejsce gdzie tik taki nie pasują:D

Mężczyzna mój twierdzi że świetnie mi idzie:) Cieszy mnie to bardzo bo mimo swojego ogromnego lenistwa, jestem okropną perfekcjonistką (ja nie wiem jak to jest możliwe;)), która wpada w straszne tantrum kiedy jej coś nie wychodzi:D Zauważyli to chyba wszyscy którzy byli w sobotę na stoku w Przemyślu:D Tak, to ja się tak darłam:D

Z racji tego, że stok w Przemyślu jest dość stromy (a ja nie chwaląc się jestem jeszcze dupa wołowa:D), bez upadków się nie obyło, jednych kontrolowanych, innych stosunkowo spontanicznych, (jeśli nie wiecie jak wygląda człowiek wpadający w zaspę to polecam zaglądnąć tu:))

 Dupa zbita tyle razy że byłby z tego niezły schabowy:D

Określając to jednym słowem: CZAD!!!!!!!

Już nie mogę się doczekać kolejnego wyjazdu:) Na dalszy plan zeszła siłownia, wcierki, maski z ziół, chuje, muje dzikie węże:) Spodnie narciarskie są w widocznym miejscu i nieustannie przypominają mi o szaleństwach na stoku:D


*****

Ogólnie tydzień mieszany w kierunku tygodnia suchego ;)



1 komentarz:

  1. A już myślałam, że zrezygnowałaś z blogowania ;)
    Olać to co Ci się nie udało, ale... Zazdroszczę Ci tej jazdy na snowboardzie !! :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...