Ha!! A jednak znalazłam jeszcze zdjęcia ze starym kształtem:) Essie Clambake. Cudowna, żarówiasta czerwień lekko wpadająca w pomarańcz. Piękny, kobiecy kolor. Czułam się jak Lady mając go na paznokciach:)Dlaczego komuś ten kolor kojarzy się z małżami nie wiem:) Jedyny minus tego lakieru jest taki, że daje on wykończenie żelkowe. Trochę to niefortunne ale ja po radzie Idalii nałożyłam lakier nude pod spód i efekt powalił mnie na kolana:) A wszystko widać jak na dłoni (na paznokciu) na poniższych zdjęciach:) Jestem totalnie zakochana i ten odcień trafił do moich bezapelacyjnych ulubieńców:) Posiadam egzemplarz z cienkim pędzelkiem ale maluje się całkiem przyjemnie. Krycie przy dwóch warstwach jeśli ktoś lubi jak mu przebija wolny brzeg paznokcia. Pełne krycie i mega mocne nasycenie koloru tylko przy nałożeniu jakiegoś kryjącego koloru, bieli albo beżu, jako pierwszej warstwy:) Ale lakier jest lekki więc trzy warstwy schną szybko i bez smug:)
Jest może na czyjejś liście marzeń?? :)